poniedziałek, 17 listopada 2014

"Schreiben ist plausibel machen"


Trochę się zdążyło już przeczytać, a trochę nie. Trochę było żal, że tylko trochę, ale – bez przesady. To miało być spotkanie z Hertą Müller, czarną królową nocy (black dress code) i słów. Miała być uczta, była. I to z drugiego rzędu, za 12 euro (w Haus der Berliner Festspiele w ramach internationales literaturfestival Berlin).

Kolejki do dwóch wejść na miejsce spotkania (Großer Saal) ustawione już pół godziny wcześniej, różni ludzie skłębieni (i ci mniej chodliwi, i ci bardziej młodzi), zazwyczaj rozmawiający, niecierpliwi w każdym wieku, udający niemiecką porządność. Wpuszczeni wcześniej – do czerni, bardzo Müllerowsko: na scenie lekko podświetlony stół i w tle foto morza. Choć, oczywiście, w trakcie spotkania wyświetlony został kolaż pisarki (tytułowy, z omawianej tu książki).

Na początek: owacje moje dla owacji – publiczność, usłyszawszy, że moderatorka (Insa Wilke) jest świetną i uznaną krytyczką literatury, zdobywczynią najważniejszej chyba nagrody w Niemczech dla krytyczek i krytyków literackich, klaskała. Szacunek, którego nigdy za wiele i którego w Polsce stanowczo za mało. Następnie: pierwsze słowa, symptomatyczne, HM: „Ja, ich glaube...” („Tak, myślę...”). Hochdeutsch Müller z akcentem, germanistki z przeszłością, migrantki, konserwującej językowo swoją osobną tożsamość.

I później: ważne słowa, czasem śmiech HM, komiczny gest facepalmu drobnej jednak kobiety (dłoń na czole, z uśmieszkiem), ale i potknięcie moderatorki, która bardzo chciała zrównać pracę dzisiejszych służb specjalnych w Niemczech czy CIA z komunistycznym Securitate z Rumunii. A przecież Securitate jest nie od ochrony, ale od zabijania. A Müller – nie od śmieci, ale od klecenia. Słów.

Chociażby jeszcze to, chociażby tak: „Schreiben ist plausibel machen” („Pisać to wyjaśniać”), „Sprache ist eine Leine, mit den ich herum laufe” („Język jest smyczą, z którą się obchodzę”) czy „registrieren ist nicht erzaehlen” („rejestrować to nie opowiadać”)

I na końcu, jak i na końcu książki jest naprawdę, o słowach. Z kolaży i z tekstów. O słowach, które zawsze czekają w szufladzie. I o surrealności życia i religii.

I już moje na końcu zupełnym, powrotnym, poczucie surrealności życia (i miłości): gdy mnie żegna pewien pan swoim bezdomnym całusem z długich palców, pozwalając mi odjechać w siną dal, znaczy – do domu.

Mein Vaterland war ein Apfelkern”. Mein nicht. I dlatego pewnie, między innymi, warto dla tej książki-rozmowy zarwać noc, ja właśnie idę zarywać. I jeść – jak mała Herta - rośliny, tylko metaforycznie. 


__________________________________

Ein bisschen hat man schon etwas gelesen und ein bisschen noch nicht. Ein bisschen tut es mir leid, daß es nur ein bisschen war, aber – ungelogen. Das sollte doch ein Treffen mit Herta Müller sein, der schwarze Könign der Nacht (black dress code) und Wörter. Es soll ein Genuss sein und so war es. Und sogar schon aus der zweite Reihe, für 12 Euro (im Haus der Berliner Festspiele, als Teil den internationalen literaturfestival Berlin).

Die Warteschlangen zum zwei Türen zum Großer Saal anstehende schon eine halbe Stunde bevor, verschiedene Menschen zusammenballende (die weniger gehende und die mehr jung), gewöhnlich sprechende, ungeduldige in jedem Alter, vortäuschende germanische Ordentlichkeit. Hereinlassende schon früher – ins Schwarze, also sehr Müllerisch: auf der Bühne nur etwas beleuchtender Tisch und im Hintergrund ein Foto vom Meer. Aber, natürlich, im Lauf des Treffens wurde es Hertas collage ercheint (es dem Titel des Buches herausgezogen).

Am Anfang: meine Ovation für die Ovation – das Publikum, das gehört hat, dass die Moderatorin (Insa Wilke) sehr gute und preisgekrönnte mit der beste Preis für Kritiker Literaturkritikerin ist, hat geklatscht. Die Achtung, der nie zu viel ist und der in Polen in diesem literarischen Bereich viel zu wenig ist. Nächstens: erste Wörter von HM, so symptomatisch: „Ja, ich glaube...”. Hochdeutsch Müller nicht akzentfrei, der Germanistin mit der Vergangenheit, der Migrantin, bewahrtender ihre eigene Identität so durch die Aus/Sprache.

Und später: wichtige Wörter, manchmal Lachen von HM, ein komischer facepalm-Gest dieser kleiner Frau (Hand auf dem Stirn, mit dem Grinsen), aber auch ein Fehltritt der Moderatorin, die sehr die Arbeit heutigen Inlandsgeheimdienst oder CIA mit damaligen Securitate aus Romänien vergleichen wollte. Und jedoch kommt Securitate nicht von schützen, sondern von schiessen. Und Müller – kommt doch nicht vom Müll, sondern vom Klittern. Klittern die Wörter.

Wenn auch das, wenn auch so: „Schreiben ist plausibel machen”, „Sprache ist eine Leine, mit den ich herum laufe” oder „registrieren ist nicht erzaehlen”.

Und am Ende, genauso wie am Ende des Buches wirklicht ist, wurde über Wörter gesprochen. Über Wörter, die immer im Schublade warten. Und über Surrealität des Lebens und der Religion.

Und noch mein, schon ganz am Ende, Gefühl der Surrealität des Lebens (und der Liebe): wenn mich verabchiedet ein Mann mit seinem obdachlosigen Kuss von langen Finger, erlaubtend mir hinfahren, also – zurück nach Hause.

Mein Vaterland war ein Apfelkern”. Mein nicht. Und vielleicht deswegen, unter anderem, ist das Buch lesenswert und für dem Buch die ganze Nacht verlieren (so mache ich jetzt gleich). Und gut ist es noch dazu einige Pflanzen - genauso wie kleine Herta - zu essen, jetzt aber metaphorisch.

środa, 12 listopada 2014

Poranne wyścigi ze sobą na rowerze, poranne wygrane (we mgle):  
Britzer Mühle 
[http://www.britzermuehle.de/bm/restaurant/ueber-uns/historie.php; Buckower Damm 130, 12349 Berlin].



___________________________

Die morgendliche Wettläufe mit sich selbst - auf dem Fahrrad, ein morgendliche Sieg (im Nebel): die Britzer Mühle [http://www.britzermuehle.de/bm/restaurant/ueber-uns/historie.php; Buckower Damm 130, 12349 Berlin].

czwartek, 6 listopada 2014

Spod dachu, z wnętrza // Unter dem Dach, aus dem Innenraum

Zanim się zacznie życie tak naprawdę, trzeba pozałatwiać najważniejsze sprawy. Flaneuse to przecież zwyczajna istota z krwi i kości, która chodzi wtedy, kiedy może.

Na razie więc wyraźnie rysuje się taki podział: życie użyteczne (Ocimum basilicum) przed istnieniem dla przyjemności (Acer platanoides).


 ________________________________________

Bevor wurde das echte Leben starten, muß mann die wichtigste Sachen noch erledigen. Flaneuse ist doch eine übliche Person von Fleisch und Blut, die dann promeniert, wann sie kann.

Zurzeit wird sichtbar solche Linie: das pragmatische Leben (Ocimum basilicum) steht vor das Leben für Vergnügen (Acer platanoides).